Śmieszą mnie opinie fachowców, który po zatrudnieniu w roli pierwszego trenera Knicks David Fizdale`a, twierdzą Fizdale = LeBron James. Jedynym argumentem za Knicks jest tzw. big market. W tej drużynie nie ma młodego potencjału (Sixers, Lakers), doświadczonych zawodników (Rockets, Spurs), a najlepszy zawodnik Kristaps Porzingis będzie poza grą przez cały sezon.
Fizdale jako asystent Erika Spoelstry, był blisko LeBrona przez cztery jego lata gry w Miami. Fakt. W roli trenera Memphis miał trudne zadanie borykając się z kontuzjami Marca Gasola i Mike`a Conley`a. Jako trener Knicks będzie zmagać z oczekiwaniami ponad stan drużyny, która w ostatnich pięciu latach nie awansowała do play-offs.
W Knicks oprócz Porzingisa pierwszą piątkę tworzyli w minionym sezonie Enes Kanter , Courtney Lee, Jarrett Jack Tim Hardaway czyli skład euroligowy. Również budżet płacowy jest źle skonstruowany:
Enes Kanter 18,6 mln $ – opcja gracza
Joakim Noah 18,5 mln $
Tim Hardaway Jr 17,3 mln $
Courtney Lee 12,2 mln $
Lance Thomas 7,1 mln $
Kristaps Porzingis 5,7 mln $
Ron Baker 4,5 mln $ – opcja gracza
Kyle O’Quinn 4,2 mln $ – opcja gracza
Frank Ntilikina 4,1 mln $
Emmanuel Mudiay 4,3 mln $
Damyean Dotson 1,3 mln $
Przede wszystkim najgorszy kontrakt w NBA – Noah po kontuzji ramienia i opuszczeniu 53 spotkań w Bulls, dostał od Knicks kontrakt na poziomie 72 mln $ za cztery lata. Do tego drugi podkoszowy Enes Kanter z podobnym kontraktem pozyskany z Carmelo Anthonego, a także Tim Hardaway jr. z podobnymi pieniędzmi. Knicks z obecnymi wynagrodzeniami są w okolicach salary cap, a przecież nie podpisali (zapewne) gigantycznego przedłużenia z Kristapsem Porzingisem. Łotysz na razie wiadomo, że w przyszłym sezonie nie zagra, a jak zerwane wiązadło w kolanie odbija się na grze wie choćby Derrick Rose.
Nie widzę w Knicks miejsca dla LeBrona, gdyż musieliby go pozyskać tylko poprzez sign and trade, a bez Porzingisa, Knicks powalczą co najwyżej o zwycięstwo w kolejnej loterii draftu.