23 grudnia odbędą się kolejne Gran Derby. Mamy do nich 3 miesiące. 10 kolejek Primera Division. Cytując klasyka – wszystko się może zdarzyć, wielkie odkrycie.
Tymczasem naszpikowany gwiazdami Real Madryt tracił po 6 kolejkach aż 7 punktów. Po fenomenalnym sezonie (zwłaszcza finałowe 4-1 z Juventusem i sierpniowy dwumecz z Barceloną 5-1), Real obwołano dream teamem, głównym faworytem kolejnej ligi mistrzów, a 6 zawodników uznano za najlepszych na swoich pozycjach: Ramos, Carvajal, Marcelo, Modrić, Kross, Ronaldo, plus prawie topowi Varane, Casemiro, Isco i wchodzący z ławki Asensio. W zasadzie tylko obsada bramki i ewentualnie środkowego napastnika potrzebowała wzmocnień, ale z uwagi na zachowanie dobrej chemii, ostatecznie się na uzupełnienia ławki, talent (Hernández, Ceballos), a sprzedali rezerwowych (Morata, Danilo, Pepe, Rodríguez, Coentrão).
Barcelona obecnie nie traci punktów ale przeciwnicy nie powalali – Betis, Alaves, Espanyol, Getafe, Eibar i Girona. 6 zwycięstw i bilans 20-2 zestawione z w/w rywalami mniej dziwi. Oczywiście, Barcelona punkty zacznie tracić – 14 października jedzie na nowy stadion Atletico Wanda Metropolitano, zaczną się mecze co 3-4 dni, będzie brakować Neymara, kupionego za niego Dembele, a rywale zaczną stawiać szczelne autobusy.
Wicemistrz Primera Division tracił ostatnimi laty przez cały sezon 24 (16/17), 24 (15/16) i 22 punkty (14/15). Strata 7 punktów po 1/6 sezonu to spora zaliczka, która sprawia, że 23 grudnia Barcelona przyjedzie na Estadio Santiago Bernabéu w roli lidera. Bo przez 10 kolejek Real takiej straty nie odrobi, nawet jak Barcelona zacznie tracić punkty.